reżyseria – Benedikt Erlingsson
produkcja – Francja, Islandia, Ukraina
czas trwania – 101 min
Zwycięzca LUX Prize dla Najlepszego Europejskiego Filmu i zdobywca 10 islandzkich Oscarów! Przebojowa opowieść o kobiecie, która wywraca system do góry nogami! „Kobieta idzie na wojnę” podbiła dziesiątki festiwali na całym świecie i zelektryzowała samą Jodie Foster, która wykupiła prawa do amerykańskiego remake’u filmu.
Halla, której działania są coraz zuchwalsze – od drobnego wandalizmu po ewidentny sabotaż – doprowadza w końcu do przerwania negocjacji między islandzkim rządem a korporacją planującą budowę huty aluminium w pobliskich górach. Jednakże kiedy później bohaterka planuje największą i najzuchwalszą misję, otrzymuje list, który wszystko zmienia. Okazuje się, że jej wniosek o adopcję wreszcie został przyjęty i gdzieś na dalekiej Ukrainie czeka na nią mała dziewczynka. Aby spełnić swe marzenie i zostać matką, Halla decyduje się porzucić życie dywersantki i wybawicielki Highlands. Najpierw jednak planuje przeprowadzić ostatni atak, by zadać przemysłowi aluminiowemu ostateczny cios.
„Kobieta idzie na wojnę” to drugi po „O koniach i ludziach” film pełnometrażowy Benedikta Erlingssona kontynuuje problematykę pierwszego obrazu, pokazując fundamentalną więź człowieka z naturą w zglobalizowanym i zindustrializowanym świecie. Erlingsson „snuje współczesną opowieść o żeńskim Dawidzie, który zamierza się na Goliata – rząd i przemysł Islandii”
Hollywood Reporter
„Inteligentny i przyjemny film, który pokazuje, jak z humorem i napawającym satysfakcją poczuciem sprawiedliwości poradzić sobie z palącymi problemami naszych czasów…”
Variety
Recenzja:
Janusz Wróblewski
Polityka 25.2019 z dnia 17.06.2019;
Oryginalny tytuł tekstu: „Antysystemowa ballada”
Są w tym filmie brawurowe akcje wysadzania linii wysokiego napięcia oraz sceny policyjnych pościgów z pomocą dronów i helikopterów.
Szybko padają oskarżenia pod adresem międzynarodowych koncernów produkujących aluminium – trucicieli naturalnego środowiska. I kiedy już się wydaje, że to kolejny klasyczny thriller zrealizowany w słusznej sprawie, z modnym i na czasie ekologicznym przesłaniem, cała ta układanka się rozsypuje. Owszem, „Kobieta idzie na wojnę” wspiera walkę z globalnym ociepleniem, sabotowanie przyrody nazywa zbrodnią przeciwko ludzkości, lecz problem, który stawia, dotyczy nie tyle samej polityki – jakimi metodami walczyć, gdy demokracja zawodzi – ile etyki i sumienia. Prawdziwym tematem interesującym reżysera Benedikta Erlingssona są egzystencjalne wybory działającej w głębokiej konspiracji zielonej aktywistki (Halldóra Geirharðsdóttir), prywatnie 49-letniej, samotnej dyrygentki chóru, do której nagle dociera, że wojna toczy się na wielu frontach, giną w niej konkretni ludzie, a macierzyństwo i edukacja to wartości nie do przecenienia. Świetnym pomysłem wyrywającym film z objęć gazetowej publicystyki wydaje się na wpół żartobliwa, szalona forma wprowadzająca teatralno-muzyczny dystans, jak nie przymierzając w „Birdmanie”.