Maciej Brudzewski – Och, gdybyście poznali tego chłopaka jeszcze rok temu, co za dzikus. Nie, żeby teraz nie był, ale jego energia została przekierowana w inne, bardzo ważne rejony. To jest niesamowite, obserwować człowieka, któremu życie zmienia się o 180 stopni i on się do tych zmian doskonale adaptuje. Nie zmienia substancji swojej osobowości, zarówno w życiu prywatnym jak i tym drugim prywatnym, ale na wyniesionym do ludzi. Maciej jest niepowstrzymaną falą, od początku, gdy wszedł na scenę wiedział, że będzie robił to a jego zacietrzewienie było wręcz przerażające. Choć jego kariera szła momentami dosyć wyboistą ścieżką, teraz może pochwalić się stabilnym, dobrym materiałem, który bawi sale pełne widzów.
Paweł Chałupka – jako fan Jima Carreya, Paweł Chałupka w moich oczach jest od niego zabawniejszym, bo bliższym człowiekowi wariatem. Jest to absolutny mistrz selfie (koniecznie sprawdźcie jego instagram) oraz radzenia sobie z niezręcznymi sytuacjami na scenie. Jestem w stanie wymienić natychmiast takie jak: w knajpie wysiadł prąd, zgasło światło, więc ktoś zaświecił latarkę w telefonie na scenie, dołączyła reszta widowni, Paweł dał więc występ w świetle latarek, bez mikrofonu. Innym razem, mikrofon się ciągle psuł, Paweł nim rzucał o ziemię – mikrofon działał, potem znowu przestawał. Chałupka rzucił więc ostatni raz mikrofon na ziemię i dał występ na leżąco. Innym razem, kiedy managerka chciała mu zmienić przerywający mikrofon, kiedy on już mówił bez niego, po prostu go odrzucił. Widziałem go jak występuje na stojąco, siedząco, klęcząco. W każdej pozycji.