„Lincz”

Zbigniew Kulwicki – reżyser spektaklu „Lincz”, dosłownie na kilka chwil wrzuca widzów w świat nastoletnich emocji, frustracji i lęków. Świat zawieszony poza dzieciństwem i poza dorosłością.

Próbując zmierzyć się z problemami nastoletniej młodzieży łatwo popaść w dydaktyczny fałsz, A na to Z. Kulwicki nie mógł sobie pozwolić, bowiem jego spektakl adresowany jest właśnie do ludzi młodych. Dlatego ich samych zaprosił do współpracy przy tworzeniu przedstawienia traktującego o tak ważnym problemie, jak przemoc w szkole. Krótkie i dynamiczne sceny, język czasem wulgarny, zupełnie nie literacki, ale na pewno zrozumiały dla widzów, których żywot jest rozpięty gdzieś między dramatem pryszczy na twarzy, pierwszymi miłosnymi uniesieniami i nienawiścią do zrzędzącego nauczyciela. „Lincz” nie pokazuje tylko jednej – mrocznej i agresywnej strony podrostków. Więcej – nawet w tych nabuzowanych chorymi emocjami dużych dzieciakach dostrzega wrażliwość i zagubienie. Niestety ci zagubieni potrafią bardzo okrutnie zmiażdżyć tych, którzy nie wpisują się w wymagany schemat i którzy zamiast palić skręta pod blokiem oddają się swojej pasji, np. miłości do Mozarta. 45 minut „Linczu” umyka bardzo szybko. Widzowie wychodzą jednak z wieloma ważnymi pytaniami, które w głowach pozostaną na długo. Z całą pewnością przedstawienie Zbigniewa Kulwickiego będzie miało swój ciąg dalszy podczas rozmów w klasach, czy nawet na szkolnych korytarzach. Właśnie, dlatego „Lincz” warto zobaczyć. Tytuł obowiązkowy zarówno dla nauczycieli, jak i dla uczniów.